Fanatyk agile

Mój stary to fanatyk AGILE. Pół mieszkania zajebane książkami od Agile Couchy. Kiedyś przyszedł do mojej starej i powiedział że bedziemy zwinni. Co miesiac kurwa robi nam retro żeby przypomnieć ze nie porobiliśmy taskow. Matka juz nie może wiec zawsze sie wymiguje ze historyjki byly zle. Ja ojca trigeruje i mowie ze nie bylo kryteriów zamkniecia. No i sie zaczyna tyrada. O retro gadamy jeszcze 3 dni. Jeszcze refiatment gdzie ojciec sie upiera zeby omawiać wszystkie taski z backlogu bo jest jedyna osoba ktora ich nie rozumie. Nie muszę dodawać że jest Product Ownerem.
Co dwa tygodnie planowanie sprintu. Stary jak zwykle jakieś gowno taski typu wł. zmywarki albo spotkania z sasiadami w celu zrealizowaniu celu sprintu. Potem muszę słuchać przez weekand jak to dzięki Agielowi nasz budżet się zreperował i jak dalej będę zapierdalał jak beduin to pojde na MBA w Wągrowcu.
Stary nie chciał płacić za JIRA-e poniewaz uważa się za nowy nurt i awangardziste. Skończyło się na Trello już nie chciałem mu mówić że to ten sam producent bo by mnie zajebał. Jak w jakimś tasku zmieniamy status(czyli kolor zakładki) to jebany wysyla maila xD Nie doszedł jeszcze do opcji powiadomień bo w tych gowno ksiazkach o agailu nikt nie piszę o Trello.
Ojciec się dodał do jakiejś grupy na fejsie o problemach w IT. Teraz cały blok słyszy manifest Agail bo co chwile jakis prysztaty gnojek wjeżdża na Agail ze jest chujowy. No to stary wtedy drze pizde jak pojebany. Wspomniałem o tym że tym gnojkiem jestem ja. Tne beke obok w pokoju przekładając zakładki na Kabanie żeby tego zjeba jeszcze bardziej wkurwić. Kiedyś pozmieniałem statusy tzn. kolory na trello i powiedzialem ze to diversity i że odgórnie przydzielone. Ojciec jak zaczął kurwic to myslalem ze na zawał zejdzie. Zadzwonił do głównej siedziby w Sydney i z nerwów popierdolił języki. Nawrzucał im od teczowych ciot itd po czym się rozłączył. Niestety w miedzy czasie dodał też nazwe użytkownika. No i teraz zapierdalam po tablice magnetyczna do OBI.
Jebać AGAIL.