Byłem ostatnio przemęczony. Wracając do domu po szkole często robiłem drzemki. Przy pewnym razie poczułem że coś jest nie tak. Wiedziałem że nie śpię ale ciało się zachowywało jakbym spał.
uczucie spadania "na trzeźwo"
Przerywam drzemkę. Jak gdyby nic życie dalej pędzi przed siebie. Kilka dni później doświadczam znowu tego samego. Uczucie spadania jest zbyt silne i znowu wstaję. Zacząłem ćwiczyć i starać się jak najdłużej utrzymać ten efekt. Kolejna drzemka, położyłem się na brzuchu. Wtedy wydarzyło się coś co mnie przeraziło. "Przeszedłem" efekt spadania,
następnie pojawił się niewyraźny cień w białej mgle i dziwne, niewyraźnie szepty. Doznałem takiego paraliżu że nie mogłem się w ogóle ruszyć.
Jedyne co czułem było to, że oddycham oraz silne bicie serca.
Postać zbliżała się do mnie, a z tego co przypominało jej usta usłyszałem coś jakby "Ja chcę" Próbowałem głośno zawołać: "pomocy!", ale tylko się zająknąłem. Z wielkim trudem udało mi się otworzyć oczy. Z każdym krokiem stawała się bardziej wyraźna, jakby dosłownie materializowała się na moich oczach, a z jej ust płynęło tylko to "Ja chcę". Czego może ode mnie chcieć? - pomyślałem. Kiedy owa postać stanęła nade mną, rozpoznałem jej Twarz i zrozumiałem, że to nie było "Ja chcę", a to co tak naprawdę mówiła, to było jej imię - Jacek. Wtedy wykrzyknąłem z całej siły inkantację której nauczono mnie na wypadek pojawienia się tej postaci:
"SASIN, ODDAJ 70 MILIONÓW ZŁOTYCH KTÓRE PRZEPIERDOLIŁEŚ NA WYBORY KTÓRE SIĘ NIE ODBYŁY!" - Wtedy mara znikła. Po tym epizodzie już nie doświadczyłem paraliżu przysennego. Doświadczyliście kiedyś czegoś podobnego?

Komentarze