Chore zapędy Marcela 😰

0
608
Ewald

Dwa lata temu mój kolega Marcel jechał samochodem ze swoimi dziadkami na wycieczkę do obozu koncentracyjnego. Siedzą sam z tyłu miał niezłą chrapkę na swojego dziadziusia. Otworzył delikatnie rozporek i zaczął pałować hitlera. Patrzył na dziadka jak na mentora, króla, poskramiacza i fantazjował przez równą godzinę jazdy. Po długiej wycieczce, dziadkowie rozłożyli obóz w pobliskim lasku i położyli się spać. Marcelowi kazali spać na dworze, bo go nie lubili przez jego chore zapędy do dziadka. Tamtej nocy, Marcelowi odjebało. Wziął petardę, którą kupił na odpuście rzucił w namiot dziadków. Wszystko wyjebało w powietrze jak Powstanie Warszawskie. Gdy pożar ugasł, napalony Marcel wziął zwłoki i zaciągnął je do lasu i… LEPIEJ NIE BĘDĘ TEGO MÓWIŁ BO MI ZNOWU USUNĄ. W każdym bądź razie jebany nekrofil był spełniony. Dokonał tego co było mu słuszne. Do tego dnia Marcel przychodzi na cmentarz swoich dziadków by szpachlować Donalda. Na dodatek ma schizofrenię, więc można usłyszeć, jak flirtuje ze swoim dziadkiem z zaświatów.
Uważajcie na siebie.

Komentarze