Ze znajomymi w drogeriach

0
178
Ewald

Hej anony!
Dzisiejsza historia jest trochę bardziej z życia wzięta.
No więc tak...
Jestem anon lvl nieznany
Byłem z dwoma znajomymi na mieście w sobotę
Jednego nazwę Sztefyn, a drugi niech będzie Anżej.
Anżej musi coś kupić w Hbe (nazwa sklepu) dla rodziców.
Ja i Sztefyn się zgadzamy, nie wiedząc jaki błąd popełniliśmy.
Czekając na Anżeja wchodzimy do Hbe.
On bierze jakieś balsamy, mydła i inne gówna.
Jego uwagę przykuwa wazelina, trochę przecięta i coś z niej kapie więc Anżej zaczął sobie smarować "kakaowe oczko".
Widzi, że nie ma kodu kreskowego na wazelinie więc chowa ją do kieszeni (to taki typowy Anżej tak btw).
Podchodzi do kasy, ja i Sztefyn czekamy pod sklepem i myślimy, że on szybko wróci
Czekamy tak z 10 minut, to mówię:
- Anon, Lidl jest obok, dawaj po Laysy idziemy
Ja się zgadzam to idziemy do lidla
Wybieramy solona, a w międzyczasie Anżej dzwoni i się pyta:
-Gdzie wy kurwa jesteście?
-Szukaj pod czwartą kasą w lidlu.
On się rozłącza, a my kupujemy laysy, wychodzimy ze sklepu i dzwonimy po Anżeja- nie odbiera.
Dzwonimy drugi raz- też nie odbiera.
W końcu po 10 minutach oddzwania i mówi:
- No słuchaj, babka mi o dwie dychy za drogo wyliczyła i się kłócę z nią o to.
-Dobra, co się stanie jak dwie dychy stracisz?
-Ja jej nie odpuszczę!
-Ustalamy ze Sztefynem, że idziemy do Hbe.
Czekamy kolejne 10 minut pod sklepem, to mówię:
- Dobra Sztefyn, wchodzimy
Podchodzimy pod kasę, tam Anżej stoi przed kasjerką
Ale coś z Anżejem jest nie tak...
Odwraca się i nas zauważa, ja patrzę na jego spodnie, a one całe ujebane w wazelinie
Kasjerka się odwraca i patrzy na Anżeja.
-Anżej co jest kurwa? Ty jedną ręką mi hajs dajesz a drugą sobie walisz? Nie przy ludziach ty idioto!
-Nie, to nie tak jak myślisz, Andżelika!
Jakieś stare baby i inne loszki patrzą się z boku, a my trochę zawstydzeni wtapiamy się w tłum
Chwilę później bagiety przyjechały bo jakiś typ obok zadzwonił
Słychać dzwony kościelne, a Hbe to podobno ulubiony sklep Księdza Krzysztofa, postrachu wszystkich osiedli
Tak jak myśleliśmy, tak ksiądz Krzysztof przyszedł i popatrzył na Anżeja. Zdenerwowany mówi:
- A co to za podniecanie się w miejscu publicznym? Ty grzeszniku! Wyklinam cię! Napluł mu na mordę.
My nie wiedząc co się odjaniepawla uciekamy ze sklepu
Nawet przez wąskie przerwy między regałami było widać całą akcję
Po jakimś nieokreślonym czasie Anżej wychodzi i mówi:
-Ksiądz rzucił się na Anżelikę to korzystając z okazji zajebałem te dwie dychy stracone, ale w jego kieszeni była jeszcze
paczka prezerwatyw więc dzisiaj będzie ciekawa noc.

Komentarze