Mam mieszkanie za darmo


To nie jest bait, czy coś w tym stylu, ja naprawdę nie płacę na mieszkanie, znaczy to mieszkaniem to nie do końca jest. Otóż ja mieszkam w IKEI. Tak kurwa, mieszkam w tym szwedzkim sklepie, koszmarze każdego mężczyzny jadącego tam z żoną, dla którego jedyną nadzieją jest hot dog za 1 ziko i darmowe ołówki. Zastanawiacie się pewno jakim chujem mieszkam tam i w ogóle jak to możliwe i jak się tam żyję? Otóż od początku.
Jako typowy anon, gdy tylko osiągnąłem 19 lvl i ukończyłem liceum, musiałem się zmierzyć z matura.exe w maju. Nie powiem, źle mi nawet nie poszło. Jako, że jestem humanistą z krwi i kości ( a bardziej z racji, że nie lubię matmy i nie miałem innego wyboru) to matematykę zdałem tak, że można to określić ,, Chujowo ale stabilnie”. Reszta, czyli polski, angielski i rozszerzona historia(jednak nie z przypadku ten human XD) >80%. Jako, że po napisaniu matur trzeba było odpocząć po 3 latach życia w pierdolniku, zwanym Liceum Ogólnokształcącym i potrzebie socjalizacji wśród znajomych nie miałem czasu na interesowanie się co dalej. Oczywiście uniwerek wybrałem, bo w końcu trzeba, samo liceum nic nie da ( tak jak by studia miały coś dać prócz alkoholizmu). Ostatniego dnia rekrutacji, gdy mi o tym kumpel przypomniał wybrałem Wrocek, bo fajne jarmarki bożonarodzeniowe mają, to uznałem, że studiować też będzie się spoko. Po tym jak otrzeźwiałem po maratonach chlania uznałem, że w końcu trzeba jakoś produktywnie spędzić te najdłuższe wakacje, więc zatrudniłem się jako kurier InPostu( historię z tej pracy to materiał na kolejną opowieść i jeśli widzieliście filmiki o rzucaniu paczkami, to mogłem być ja XD). Pracowałem sobie tak do początku września, żeby to sobie też jeszcze odpocząć przed studiami. No ogólnie w międzyczasie się dowiedziałem, że przyjęli mnie na kulturoznawstwo, w chuj ambitnie oraz nieszablonowy kierunek. Tylko przyszedł 1 października, rozpoczęcie studiów a a ja ogarnąłem, że kurwa nie mam mieszkania. TAK, ZAPOMNIAŁEM WYNAJĄĆ MIESZKANIE. W październiku to już mieszkania żadnego nie znajdę, nie za moje pieniądze, które posiadałem. W akademikach ludzie z jakiś wiosek spod Lubina czy innego Podlasia wszystkie zajęli, a przecież dojeżdżać nie będę i w ogóle powiedziałem w domu, że wypierdalam z tam tond i nara. Ochujcorobićcorobić? Na dworcu spać nie będę, na rynku również, w końcu przecież zbliża się zima. Tak chodząc z plecakiem i torbą z całym dobytkiem po zakończonym rozpoczęciu uznałem, że muszę oszczędzać na wszystkim i zamiast na kebaba za 12 ziko wydałem 1.40 na bilet na tramwaj, by zjeść hot doga w Ikei. Chodząc tak sobie beztrosko po tym sklepie wzdłuż strzałek doszedłem w końcu do działu mebli codziennych, gdzie były ekspozycję wyglądu pokoju, urządzonego meblami typu krzesło Kåsälo czy łóżko Ääääskrebigen, uznałem, że zajebiście byłoby tak tu sobie zamieszkać, pokój bym se mógł zmieniać co dzień, bo ekspozycji jest tu od chuja, za jedzenie bym płacił grosze, a poza tym w końcu wiadomo, że klopsiki w sosie żurawinowym życiem. W pewnym momencie się tak rozmarzyłem, no ale czy to w ogóle byłoby możliwe? Uznałem, że chuj, nie mam nic do stracenia, poszedłem dziarskim krokiem do kierownika sklepu. Będąc u niego wyjaśniłem całą sytuacje, sam nie wierząc do końca, że może się to udać. Chłop chwile na mnie popatrzył i spytał się ,,Dlaczego miałbym się zgodzić na to Proszę Pana? Szczerze, to pierwszy raz spotykam się z takim pytaniem na poważnie” to mówię mu całą sytuację i że mógłbym zostać swego rodzaju testerem. Facet się chyba zaintrygował, gdyż kazał mi kontynuować. Mówię mu więc, że ludzie mogli by kupować rzeczy częściej i więcej, gdyż mogli by się na miejscu spytać, czy jestem zadowolony z użytkowania np. fotela Strandmon czy też pokój urządzony meblami typu Gvarv jest naprawdę taki funkcjonalny i praktyczny w codziennym życiu. Kiedy koleś powiedział mi, że człowieka tak zdesperowanego z tak pojebanym planem nie widział i się zgadza, myślałem, że sam tam jebne. Poszedł ze mną do działu mebli do pokoju dziennego, dał mi kluczyki do szafek i powiedział, bym niczego nie zepsuł i wrócił do siebie. Stałem tak jeszcze tak z 20min nie wiedząc czy to się dzieje naprawdę. W końcu uznałem, że trzeba się brać za organizację domu. Wyjąłem lapka, położyłem go na biurku, włączyłem telewizor, gdyż kierownik ogarnął mi ekspozycję z prawdziwym, rzeczy pochowałem do szaf, sam wygodnie położyłem się na łóżku Flaxxa i próbowałem ogarnąć co się tu odlechawałęsiło ale szybko ogarnąłem, że na serio mieszkam w Ikei.
A jak wygląda dzień? Typowy mój dzień zazwyczaj zaczyna się gdzieś w okolicach godziny 8, wstaje, z ręczniczkiem idę do łazienki, gdzie dokonuje porannej toalety. Kolejna czynność to śniadanie, najważniejszy posiłek dnia. W szlafroczku schodzę do restauracji, gdzie zazwyczaj tym co jem to typowy zestaw śniadaniowy, chociaż nie pogardzę sałatką z wędzonym łososiem. Po odniesieniu talerzy na zmywak i powiedzeniu panią z restauracji dzień dobry i przywitaniem się z Panem Staszkiem ochroniarzem wracam do siebie. Tam ubieram się, ogarniam rozkład zajęć na dziś i wychodzę. Oczywiście książki noszę w plecaku, uszytym z torby niebiesko- żółtej typu Ikea. Gdy wracam to jest koło 15/16, obiadek, standardowo klopsiki, na deser kawa i ciasto pincoeseeta, czy jakoś tak. Wracam na swoje 3 piętro, i raz na jakiś czas ktoś się spyta, czy fotel wygodny, czy szafa pojemna itp. Z początku ludzie dosyć dziwnie się na mnie patrzyli ale z czasem sam się do tego przyzwyczaiłem i kupujący również. A to sobie czasem z kimś pogadam, powiem co kupić a co nie, takim konsultantem jestem tylko nie odstraszam ikeowskim ubraniem, bo wyglądam normalnie oraz jak bym miał życie i mówił szczerze, a nie z musu, bo mi płacą. Gdy zbliża się koło 20 wiadomo, kolacja- placki ziemniaczane albo ulubione moje kolacyjne danie- pstrąg w sałatce i napój. Po kolacji udam się do pana Staszka ochroniarza, gdzie sobie z nim posiedze, pośmiejemy się z ludzi, co próbują ukraść jakieś gównorzeczy z tektury warte +-15 złotych, biorących setki ołówków do kieszeni czy też dzieci bawiących się tymi szczurami, prosiakami czy brokułami zabawkowymi. Tam wypijemy kawkę, jebniemy kielona na odchodne, na spokojny wieczór . 22:00 sklep jest zamykany, ja udaję się do łóżeczka, pooglądam jeszcze jaki serial na netlfixie na telewizorze, przeskroluje fejsa, podłączę telefon do kontaktu w tekturowej ścianie i wreszcie kładę się spać, myśląc o tym zajebistym życiu w Ikei

Komentarze