Łapanka
Akcja miała miejsce dawno temu w czasach gdy jeszcze bagiety nie były bagietami a VW Transportery były Nyskami, połowa z Was pewnie tych czasów nie pamięta, a gimby na pewno nie znajo.
No więc na Starym Rynku pod pomnikiem był jakiś wiec czy coś takiego, z jakiej okazji to już nie pamiętam. Oprócz cywili zebrało się trochę punków i rastamanów i coś tam wiwatowali. Ja stałem sobie spokojnie obok i obserwowałem, nagle od jednej strony rynku nadciągnęli metalowcy, a z drugiej strony wataha skinów i od małych wyzwisk i przepychanek wywiązała się regularna bijatyka.
Trwało to jakiś czas ale nie za długo bo nadciągnęły zwarte oddziały MO i zaczęły robić prządek, czas więc było się zwijać bo dzielni funkcjonariusze w szale bitenwym tłukli jolkami kogo popadło. Po drodze spotkałem kumpla siedzącego pod ścianą, troszkę był sponiewierany i twarz trochę rozbita.
Pytam się go: Młody (bo był młodszym bratem swojego starszego brata) żyjesz cało?
- Ano żyję jakoś.
- Od kogo tak oberwałeś?
- A myślisz, że zauważyłem? Chyba od każdego po trochu.
Tą miłą konwersację przerwała nam hamująca z piskiem niebieska Nyska, z której wyskoczyli żądni robienia porządku milicjanci.
- Co tu się dzieje?
- Kolega trochę wpierdol dostał.
- A od kogo?
- A od takich trzech, odpowiada młody.
- A poznasz ich? Pytają.
- A pewnie, że poznam.
- No to ładujcie się do pojazdu, pojeździmy i ich poszukamy.
Ja zacząłem protestować bo przecież ich nie widziałem ale powiedzieli, że jak dostanę pałą przez plery to zaraz wszystko zobaczę. Załadowaliśmy się więc do tej Nyski i zaczęliśmy szukać tych gości.
Jeździmy tak i jeździmy po uliczkach no i po jakichś kilkunastu minutach Młody mówi, że chyba widzi jednego. Nyska podjeżdża do krawężnika, milicjanci hyc gościa za fraki i do środka.
- To ten?
- Ten
Krótkie pałowanie i jeździmy dalej, po jakimś czasie Młody znowu mówi, że widzi następnego więc znowu ten sam scenariusz, do Nyski, krótkie pałowanie i jazda dalej. Normalnie prawdziwa łapanka 😊
Jeździmy więc i szukamy trzeciego zawodnika, trochę to już trwa, MO się trochę niecierpliwi, Młody też jakiś taki niewyraźny chyba już odpuścić i w końcu mówi, że ich to chyba jednak dwóch było. Milicja na to, że jak mówił, że trzech to było trzech i koniec.
Jeździmy więc dalej, późno już się trochę zrobiło, koleś mógł już być nie wiadomo gdzie gdy nagle Młody drze się: TO TEN, TO TEN i pokazuje na jakiegoś gostka w spodniach sztruksach, jakiejś kurteczce i siatką w ręku. Jakoś tak mi dziwnie gość wyglądał no ale przecież Ted Bundy też wyglądał normalnie. Stary schemat, Nyska staję, milicja ładuje klienta do środka, a koleś robi wielkie oczy i pyta panowie o co chodzi? No już w żebra zarobił i mu mówią, że za bojkę. On na to, że za jaką bójkę? A oni, żeby się lepiej przyznał jak tamci dwaj. Młody jeszcze mówi, że to bank ten bo poznaje po tej kurtce i że jeszcze mu przyłożył tą siatką z książkami.
Podziękowali nam za obywatelską postawę, wysadzili i odjechali. Pytam Młodego:
- Młody jesteś pewien że to ten bo wiesz jakoś tak normalnie wyglądał i jeszcze książki w siatce miał?
- A Ty kurwa ile jeszcze chciałeś jeździć tą Nyską?
P.S.
Młody też miał kiedyś pecha znaleźć się w nieodpowiednim czasie, w nieodpowiednim miejscu czyli na przystanku autobusowym gdzie umówił się z dziewczyną. Jak tak na nią czekał to za rogiem sklep obrabiali i ktoś wezwał gliny. Jak przejeżdżali to go zobaczyli, wzięli za czujkę i zgarnęli 😊 ale to już temat na inną opowieść.
Komentarze