Rozmawiam z żoną wyłącznie po angielsku

0
176
Ewald

Tldr:
Żona mnie ostatnio strasznie wkurwiła, bo łamie umowy zawarte między nami.

Ale po kolei. Byłem ostatnio na wyjeździe we Włoszech i zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo przydaje się język angielski, no szło dogadać się z każdym(mniej więcej). Po powrocie do domu wymyśliłem, że żeby poduczyć żonę języka (chcemy kiedyś wyjechać z kraju na stałe) to będziemy mówić do siebie po angielsku. Początkowo było trudno, czasami nie wiedziała jak coś powiedzieć i strasznie się wściekła, ale byłem surowy i kiedy próbowała sobie pomóc językiem polskim udawałem, że nie rozumiem. No jakoś dawała radę - na ewentualne migi jej zezwalałem. Nawet naszemu sześcioletniemu gówniakowi spodobała się zabawa i też coś próbował, ale oczywiście on mógł mówić po polsku. Po kilku tygodniach rozmów w tym wspaniałym języku nie sprawiały nam one już problemu (no poza gówniakiem ale on ledwo po polsku zdania klei). Wszystko było fajnie do pewnego dnia. Małżonka wkurwiła mnie wtedy strasznie. Była niedziela (niehandlowa oczywiście, ehh kurwa), a w mieszkaniu już żadnego piwka, choć miałem straszną ochotę, bo było gorąco, no wiadomo. Żona wymyśliła, że,, Why don't we go outside play with the kid, take some fresh air" i takie gówno. Zgodziłem się bo nudy były straszne a gowniak się darł. Siedziałem na ławce a żona stała przy zjeżdżalni i patrzyła jak bawi się nasz Krzysiek (gówniak ma imię). Nawet nie zdążyłem posiedzieć 15 minut i ta przybiega z płaczem. Okazało się, że nasze dziecko spadło ze zjeżdżalni i uderzyło głową w kurwa jej kolano po czym zemdlało. Na dodatek złego wyjebało się przez bok tej zjeżdżalni i rozjebało cały policzek bo puszka z piwa leżała w trawie. W sumie zostawiłem ją tam dzień wcześniej xD, ale to przez to że się wkurwiłem. No była już godzina prohibicji a więcej piwa w domu nie nie miałem, normalnie nie śmiecę. No ogólnie sytuacja była krytyczna. I co dalej?
Żona krzyczy żebym wezwał pogotowie. Tak kurwa, wezwał pogotowie, mówiła po polsku. Wkurwiłem się strasznie, miesiące nauki psu w dupę, wszystko już mówiła po angielsku, ale kiedy naprawdę trzeba było coś powiedzieć to zawiodła. Patrzyłem na nią kiedy krzyczała, mówiąc ,, I don't understand, sorry, what?" Ale nic na nią nie działało. Trwało to może kilka minut, potem jakiś przechodzień wezwał tę karetkę. Gówniakowi oczywiście nic się nie stało i po dwóch dniach na obserwacji znowu zaczął biegać jak pojebany. Od tej sytuacji minął już w sumie tydzień, a żona dalej się nie odzywa. Znaczy odzywa ale po polsku, ja nie zamierzam rezygnować z przyswajania tego pięknego języka.

Komentarze