Ból brzucha

0
175
Ewald

Spotkałem kolegę, robiliśmy kiedyś razem fajne przygody, a że trochę się nie widzieliśmy to trzeba było powspominać. Kolega wracał właśnie ze spożywczaka, w torbie mu dzwoniło więc zbieg okoliczności w sam raz :)

Była kiedyś taka przygoda, że mieliśmy iść na jakąś imprezę, on mówi, że nie może bo go brzuch boli więc pic nie może. To ja mówię, że pojedzie jako kierowca, trudno najwyżej nie będzie pił, a przynajmniej odwiezie mnie później do domu.

Impreza taka sobie, nawet w sumie fajna. Trochę już byłem wypity i zaczynałem się rozkręcać, a kolega mówi, że ten brzuch go mocniej boli i trzeba wracać.

No trudno, jak trzeba to trzeba. Wsiadamy do auta i jedziemy, ja oczywiście na miejscu pasażera. Jedziemy i jedziemy, a kolega zaczyna jęczeć, że go ten brzuch coraz bardziej boli aż zaczyna go już skręcać. Mówię, że tu jeszcze kawałek i będzie Orlen to się zatrzymamy i odpocznie trochę.

Spoko, tylko ten wjazd na tą stację trochę mu nie wyszedł chyba z tego bólu. Jak na złość na stacji byli akurat policjanci na kawie i od razu wyczaili, że coś nie tak z naszym wjazdem. Podchodzą do auta, a kolega nagle otwiera drzwi i puszcza pawia pod nogi policmajstra, ten zdążył się cofnąć ale od razu puszcza gatkę, że mamy już pozamiatane bo oprócz pawia poczuł jeszcze wódę (to pewnie ode mnie tyle co w samochodzie nachuchałem).

Mówię, że spokojnie, bez nerw bo kierowca nie pił bo go brzuch boli, a piłem ja więc dlatego on prowadzi. Na to oni, że nie wierzą, tak się nachlał że aż rzyga. To mówię, że jego to lepiej na pogotowie zawieźć bo się jeszcze przekręci, a ja się nie awanturuję to sobie wysiądę i grzecznie oddale w swoim kierunku.

Policjanci, że nie wierzą i zabiorą nas na izbę i będą krew badać tyle, że całe szczęście w nieszczęściu kolega już się blady zrobił i zaczął głośniej jęczeć. Zadzwonili w końcu po karetkę, pielęgniarz go obejrzał, brzuch naciskał (znowu paw) i powiedział, że go zabierają.

Pojechali, a policja mówi że auto mam zepchnąć bo nie może tak stać, zbadali mnie alkomatem, aż tak dużo nie miałem więc pojechali. Zepchnąłem samochód, wezwałem taksówkę i pojechałem do domu.

Później okazało się, że kolega miał jakieś ostre zatrucie pokarmowe czy coś podobnego.

Komentarze